Picture
Od premiery najnowszego telefonu Samsunga z serii Galaxy minęło już kilka dni. Emocje ostygły, ale kontrowersje zostały. Po ostatnich sukcesach Samsunga na rynku smartfonów, kolejny rekord sprzedaży jest tylko kwestią czasu. Najnowsze doniesienia mówią o uruchomieniu sprzedaży modelu Galaxy S 4 już w maju, w cenie 599 euro we Włoszech. Jednak w świecie mobilnym wiadomym jest, że konkurencja nigdy nie śpi. LG i HTC ze swoimi najnowszymi modelami nie mogły sobie pozwolić na bezczynność. 

Kolejny już model Samsunga z pewnością namiesza na rynku mobilnym w bieżącym kwartale tego roku. Poza Galaxy S 4, mowa oczywiście o HTC ONE i LG Optimus G, które z Samsungiem mogą konkurować nie tylko na tle jakości w stosunku do ceny, ale i dzięki świetnym parametrom i nowym, bądź odświeżonym nakładkom producenta z ciekawymi funkcjami.

W dniu samej konferencji, która odbyła się w Nowym Jorku, na ulicy przed wejściem do hali, można było zauważyć wielu dziennikarzy w towarzystwie obsługi sygnowanej logiem HTC. Oferowali oni darmowe napoje zaproszonym gościom, by w świetle fleszy, zareklamować niewielkim kosztem najnowszy model telefonu właśnie od tajwańskiego producenta. Posunięcie ciekawe, ale bardziej odważna okazała się firma LG, która sparodiowała nadchodzący event. Nad samym bannerem reklamowym Samsunga, LG zaprezentowało swój model z dopiskiem: LG Optimus G Is Here 4 You Know. Niżej już widniała tylko zapowiedź Samsunga:  Be Ready 4 The Next Galaxy.

Oczywistym jest fakt, że marketing rządzi się swoimi prawami, jednak konkurencja ze strony Apple również nie zaspała tego wydarzenia. Na specjalnej stronie Apple podkreśla zalety swojego najnowszego telefonu iPhone 5 i wymienia jego najlepsze funkcje (nieraz koloryzując, np. w odniesieniu do nazwania IOSa najbardziej zaawansowanym systemem mobilnym). Inne dane oparte są na wynikach dostarczonych przez serwis społecznościowy flickr, który jak wiadomo, za pan brat rozwija się i pozostaje popularny dzięki właśnie użytkownikom telefonu z logiem nadgryzionego jabłka.

Nie trudno jednak się dziwić w/w działaniom tych firm. Z pewnością na wszystkim korzysta Google, równie popularna firma, która dostarcza swoje oprogramowanie i aktualizacje innym producentom. Sama kwestia aktualizacji topowych smartfonów na rynku mobilnym wciąż pozostawia wiele do życzenia. Dlatego każda premiera najnowszego modelu, a przy tym i jego oprogramowania, wciąż wzbudza ogromne zainteresowanie mediów i potencjalnych klientów. Więcej informacji na temat najnowszego telefonu i akcesoriów, znaleźć można na oficjalnej stronie Samsunga, albo fanpage’u firmy. Do zupełnych nowości z pewnością zaliczyć można akcesorium w postaci łazienkowej wagi, albo bransoletki, która monitoruje pracę serca i kondycję fizyczną użytkownika. Wraz ze specjalnym programem na smartfonie, można policzyć spalone kalorie, przebiegnięty dystans i zmierzyć przy tym swój puls. Oferta akcesoriów jest bardzo rozbudowana, ale szkoda jednak, że i same słuchawki (z podwójnym głośniczkiem) i kilka rodzajów pokrowców w różnych kolorach, nie będą dołączane do zestawu z telefonem.

Warto jednak wspomnieć o sprzęcie od samego właściciela Androida.

Nexusy od Google cieszą się na świecie dużym zainteresowaniem. Spotykanym jednak najczęściej problemem jest ich ograniczona sprzedaż. W pierwszej kolejności Nexusy wysyłane są do krajów, w których Google Play (sklep z aplikacjami muzyki, książek i urządzeń mobilnych) jest w pełni dostępny. W Polsce niestety ta funkcja jest niedostępna. Jednak jest dobra wiadomość dla zainteresowanych najnowszym modelem, wyprodukowanym we współpracy LG i Google. Mowa o Nexusie 4, który debiutuje właśnie w Polsce. W wybranych sklepach internetowych sprzęt można legalnie zamówić i serwisować. Polska pomoc i obsługa techniczna dotyczy również urządzeń przywiezionych zza granicy. Jest to z pewnością dobra informacja, jednak nic nie tłumaczy takiego opóźnienia. Od premiery tego telefonu na świecie, minęło już sporo czasu, zaś same tablety (Nexus 7 i Nexus 10, które premierę miały wraz z telefonem Nexus 4 w USA), dostępne były już tylko parę miesięcy po amerykańskiej premierze, w rozsądnych cenach.

Ograniczenia w sprzedaży Nexusa 4, w przeciwieństwie do opóźnień HTC One, wiążą się ze skromnym marketingiem i brakiem oferty tego modelu u zagranicznych operatorów. Od samego początku telefony od Google charakteryzuje dobra specyfikacja i świetne wykonanie, do tego dostają najszybciej uaktualnione oprogramowanie. W czym jednak jest haczyk? Można je bowiem kupić tylko za pośrednictwem sklepu Google Play albo w wybranych punktach sprzedaży na wolnym rynku. Dla niecierpliwych istnieje możliwość kupna w Polsce przez popularne serwisy aukcyjne, jednak zdecydowanie za zawyżoną cenę. Pozostaje więc jednak mieć nadzieję, że w niedługim czasie Polska dołączy do pozostałych krajów, w których możliwy będzie internetowy zakup, bezpośrednio ze strony producenta i bez pośredników.

Warto zauważyć, że wciąż rosnąca liczba gier i programów, plus kolejne aktualizacje systemu Android, potwierdza, że nawet niewielki marketing samego systemu, jest w stanie konkurować z tym niegdyś największym. Do tego batalie największych firm świata, przekładają się po prostu na większy zasięg, rozgłos i popularność Googla, co obrazują ostatnie statystyki:


 
Picture
Nie od dziś wiadomo, że dostęp do książek na studiach w czasie sesji bywa bardzo ograniczony. Zaliczenie egzaminów na wielu kierunkach humanistycznych wymaga przeczytania sporej ilości książek. Tradycyjny dostęp do literatury ogranicza najczęściej dostępność danej pozycji w bibliotekach miejskich bądź uniwersyteckich. Bywa to kłopotliwe, zwłaszcza, gdy potrzebnych książek jest zaledwie kilka na sporą liczbę studentów. I tu bardzo pomocne są elektroniczne wydania książek. Statystyki jednoznacznie pokazują, że z roku na rok przybywa coraz więcej wydawanych książek w formacie .pdf, a tym samym liczba chętnych do ich zakupu.

Od niedawna same biblioteki zachęcają do korzystania z elektronicznych wydań. Biblioteka Pedagogiczna w Toruniu prowadzi specjalną akcję zachęcającą do rejestrowania  i zapoznania się z nowym sposobem czytania książek.

Sam sposób ich korzystania nie musi ograniczać się tylko do poziomu komputera. Niezwykle łatwe i intuicyjne mogą okazać się specjalne czytniki e-booków, których wybór jest bardzo ogromny. Większość modeli oferuje pamięć, na której zmieścić się może od kilku do kilkunastu tysięcy plików! Niewielkie rozmiary czytnika sprawiają, że jest on idealny do podróży czy zabrania go na uczelnię. Jedną z poważniejszych wad e-booków może być wciąż mała liczba poszukiwanych pozycji i zbyt wysokie ceny. Trzeba także dodać, że nie zastąpi to tradycyjnego sposobu czytania bądź nauki. Jednak sposób ich znalezienia i czytania może zdecydowanie skrócić czas, przy jednocześnie prostej obsłudze i nieograniczonych możliwości przechowywania i korzystania z książek.


 
Picture
Smartfony sprawdzają się nie tylko jako mobilne biura czy narzędzia rozrywki, odtwarzające muzykę i filmy. Mogą także pomóc w edukacji i rozwoju dzieci. Jakie ciekawe aplikacje dla dzieci można znaleźć w Google Play-u? 




Animal Sounds & Ringtones -darmowa aplikacja przeznaczona według dewelopera dla dzieci w wieku od 3 miesięcy do 10 lat. W Animal Souns & Ringtones dostępne są zdjęcia i odgłosy przeróżnych zwierząt. Programiści zapewniają, że ich produkt ułatwia łączenie dźwięku z obrazem i wspomaga pamięć i koordynację zmysłów. Program może być również idealnym narzędziem do nauki języków obcych, dostępny jest bowiem w wersji angielskiej, hiszpańskiej, francuskiej i niemieckiej.

FirstSounds: Vehicles -kolejna interesująca aplikacja edukacyjna dostępna na Androida. W FirstSounds: Vehicles dziecko uczy się dźwięków pojazdów mechanicznych, takich jak samochody, koparki, autobusy czy samoloty. W grze dostępnych jest 90 wizerunków różnych pojazdów, posegregowanych w 15 kategoriach. Twórca programu to deweloper będący ojcem dwuletniego dziecka. Aplikacja działa na Androidzie w wersji 1.6 lub wyższej.
Zoo Match’em to gra dla dzieci pozwalająca na ćwiczenie pamięci. Zadaniem gracza jest dopasowanie do siebie obrazków zwierząt. W Zoo Match’em dostępne są trzy tryby rozgrywki. Grę umila animowane tło i efekty dźwiękowe. Podstawowa wersja gry dostępna jest w Android Markecie bez żadnych opłat.
Kids Paint Free-kolejna aplikacja wykorzystująca jedną z czynności ulubionych przez dzieci – rysowanie. W Kids Paint Free pociecha może rysować dowolne obrazki. Aplikacja pozwala oczywiście na zapisywanie prac w galerii zdjęć z telefonu. Należy mieć na uwadze to, że energiczne potrząśnięcie komórką podczas rysowania czyści obraz, więc niezapisane efekty prac mogą zostać usunięte. Kids Paint w darmowej wersji nie pozwala na obsługę multitouch, wysyłanie rysunków przez maila i dzielenie się nimi na Facebooku, jednak w zupełności zaspokaja podstawowe potrzeby pociechy bawiącej się telefonem. 
Jak myślicie czy taka zabawa ma korzyści dla dziecka ,jeśli tak to jakie ??
 
Picture

Dziś skupimy się na użytkowaniu tablic interaktywnych (tablic multimedialnych ,multitablic ,itd.) na zajęciach szkolnych. Wraz z upływem czasu szkoła próbuję stawać się coraz multimedialna ,a na zajęciach możemy wykorzystywać różne media. Nie jest to może jeszcze tak jak na konferencjach przedstawiana "Szkoła 2.0" organizowana przez Centrum Edukacji Obywatelskie ,ale wydaje mi się ,że jesteśmy na dobrej drodze aby ten tytuł osiągnąć.

Tablica interaktywna to urządzenie, które przypomina dużą białą tablicę i umożliwia współdziałanie z podłączonym do niej komputerem oraz projektorem multimedialnym. Można ją porównać do wielkiego monitora, który reaguje na dotyk. W zależności od technologii, w której tablica została wykonana, można używać specjalnego pióra, każdego innego przedmiotu lub dłoni. Osoba korzystająca z tablicy może za jej pomocą obsługiwać dowolny program uruchomiony w komputerze. Interaktywna tablica zazwyczaj dysponuje też własnym specjalistycznym oprogramowaniem, które umożliwia przygotowanie zasobów do wykorzystania podczas wykładu, lekcji czy prezentacji.
 
Wyobraźcie sobie, że tablica multimedialna to taki wielki iPhone 4 z dotykowym ekranem. (:

Można by rozpisywać się o wykorzystaniu możliwości takiej tablicy interaktywnej np. szkole ,lecz lepiej powinny przedstawić to poniższe filmiki.Pierwszy to multimedialna szkoła ,drugi to przykłady zastosowania tablic interaktywnych (oba znajdują się niżej).

Co uważacie? Może tablica interaktywna to rzecz zupełnie zbędna i przemawiają do Was jedynie tradycyjne metody nauczania. Aby pomóc wam w decyzji podam zalety ,które zauważyłem przy użytkowaniu:
  • wykorzystania tablicy w każdej klasopracowni,dostęp ma do niej każdy ,jest również mobilna,
  • jest łatwa w obsłudze, wystarczy trzy-, czterogodzinne przeszkolenie, aby pracować z tablicą na lekcjach
  • uczniowie na zajęciach z tablicą interaktywną są bardziej zainteresowani lekcją,
  • umożliwia stosowanie w pełniejszy sposób internetu, programów multimedialnych i filmów dydaktycznych dzięki opcji pozwalającej na dopisywanie komentarzy na stopklatkach i zapamiętywaniu ich w formie elektronicznej,
  • tablica interaktywna jest narzędziem pozwalającym na pracę w szerszym zakresie metodami aktywnymi z wykorzystaniem technologii informacyjnej,
  • daje możliwość obserwacji i analizy obiektów i zjawisk mikroskopowych za pomocą mikroskopu elektronicznego, a potem można dokonać ich wizualnego opisu,
  • pozwala na przeprowadzenie na żywo eksperymentów pokazowych na lekcjach fizyki, chemii, biologii i przyrody z użyciem interfejsu pomiarowego (tabele z wynikami pomiarów, wykresy i analiza wyników pojawia się na tablicy) oraz kamery np. internetowej (przy pokazie dla całej klasy wszyscy mogą bardzo dobrze obserwować przebieg eksperymentu) - po przeprowadzeniu eksperymentu i zapisie filmu oraz wyników pomiaru można bardzo dokładnie przeanalizować jego przebieg i wyciągnąć wnioski, robiąc notatki na wykresach i stopklatkach, które potem drukujemy uczniom jako notatki z lekcji,
  • wszystkie działania prowadzone na lekcji z tablicą są zapisywane automatycznie, co oznacza, że możemy je wykorzystać w dowolnej chwili na kolejnych lekcjach w tej samej klasie (np. lekcje powtórzeniowe) lub w innych klasach w latach następnych.


 
Picture
Nie trzeba przekonywać uczniów, że niemal każdy film prezentowany w klasie może okazać się ciekawszy od klasycznej formy prowadzenia zajęć. Tym bardziej jeśli jest to film edukacyjny bądź fabularny, który w mniejszym bądź większym stopniu przedstawia wartości, które związane są z tematem zajęć. Nawet gdy klasa nie posiada odpowiednich środków do realizacji tych celów (telewizor, magnetowid/odtwarzacz DVD), to wcale nie znaczy, że trzeba z tego zrezygnować. Historię wojenną, a nawet starożytną można przedstawić w bardziej przystępny sposób, zapraszając klasę do kina. Wiążę się to nie tylko z poszerzeniem wartości poznawczych ucznia, pokazaniu „nudnych wydarzeń” w ciekawszy sposób, ale zmuszaniem także do refleksji i samodzielnego poszerzenia wiedzy na przykładzie innych filmów. Filmy dokumentalne i historyczne są oczywistym przykładem, wystarczy wspomnieć głośny film Andrzeja Wajdy – „Katyń”, który po pochlebnych recenzjach emitowano także w rosyjskich telewizjach publicznych. Film ten, cieszący się ogromnym zainteresowaniem w większości szkół publicznych, miał najbardziej zwrócić uwagę na te wydarzenia, które do dziś wzbudzają wiele kontrowersji. Cel został jak najbardziej osiągnięty – wielu uczniów poznało prawdę, którą często licealiści bądź gimnazjaliści nie zdążyli przerobić na lekcjach.

        Wizualne środki dydaktyczne, bo do takich zaliczają się filmy, mają przede wszystkich wspierać metodykę pracy nauczyciela – słowem wstępu powinno być wyjaśnione w jakim celu oglądamy dany film i co ma nowego pokazać. Wnioski wyciągnięte z tego, w formie pogadanki, dyskusji powinny ułatwiać osiągnięcie zamierzonych celów zajęć. Odpowiednio dobrane środki dydaktyczne, w tym już sam tytuł i jego tematyka, oddziaływają na wyobraźnię ucznia, zmuszając go do refleksji i przeżycia tych wydarzeń oczyma bohaterów.
   
        Kształcący się obecnie pedagodzy w semestrze zimowym mieli co tydzień zapoznać się z jednym tytułem filmu nawiązującym do następnych zajęć z pedagogiki społecznej. Uważam, jak zapewne wielu innych, że taka forma przygotowania się do zajęć była o wiele ciekawsza niż konieczność przeczytania kilku tekstów, które w oderwany sposób przedstawiają ową rzeczywistość. Oczywiście żadna książka nie zastąpi filmu, jednak pokazanie realiów życia w slumsach (ubogich dzielnicach dużych miast, np. Rio de Janeiro w Brazylii) w pigułce za pomocą filmu „Miasto Boga” jest chyba najprostszą i zarazem najszybszą metodą.

        Podobnie może być w gimnazjum bądź liceum; o ile szkołę nie stać na odpowiednie przygotowanie laboratoriów do eksperymentów, to zakup telewizora bądź rzutnika i pokazanie eksperymentów chemicznych, okaże się bardziej interesujące. Żaden przedmiot nie musi być nudny, o ile zostanie pokazany w ciekawy, oryginalny sposób, a filmy w całej swojej prostocie tę rolę jak najbardziej spełniają.

Tym samym chciałbym zaprosić Was do dyskusji: czy zetknęliście się z taką formą prowadzenia zajęć? O ile były to ciekawe zajęcia, to na pewno pamiętacie w ramach czego oglądaliście dany film i jaki był jego tytuł - piszcie o tym w komentarzach. :)

 
Picture
Standardowe papierowe dzienniki zostają wypierane i zastępowane wygodniejszymi dziennikami elektronicznymi.Nowoczesny, elektroniczny dziennik usprawnia pracę szkoły, rodzice na bieżąco informowani są z ocenami swoich dzieci ale także uwagami ,nadchodzącymi zebraniami.Elektroniczny dziennik to uniwersalne ,przejrzyste i łatwe narzędzie w obsłudze,a powstało dzięki współpracy firmą specjalizującym się tworzeniach baz i stron internetowych z dyrektorami, nauczycielami i rodzicami.Z dzienników elektronicznych korzysta kilka procent szkół ale oficjalne statystyki (obejmujące szkoły posiadające dziennik ale nie korzystające z niego) są o wiele wyższe.Zwiększyło się zainteresowanie dziennikiem elektronicznym od roku szkolnego 2011 / 2012 ,kiedy zaczęto go traktować jako narzędzie usprawniające pracę szkoły ale także atrakcyjność szkoły w czasie rekrutacji.Na rynku polskim jest kilkunastu producentów i dystrybutorów dzienników ,a każdy różni się łatwością w korzystaniu ,bezpieczeństwem w przechowywaniu danych osobowych oraz CENĄ.Przejdźmy do plusów i minusów takiego dziennika.

                                                                             PLUSY:
  1. Poprawa funkcjonowania szkoły oraz wizerunku szkoły, 
  2. Dziennik posiada statystyki,wykresy,zestawienia,raporty potrzebne do kontroli pracy szkoły,
  3. Możliwość wydruku ocen ,formularzy ,dokumentów po kliknięciu jednego przycisku,
  4. Poprzez zawiadamianie o bieżących wydarzeniach w szkole rodzice bardziej wspierają szkołę w wypełnianiu obowiązków edukacyjnych i wychowawczych,
  5. Mniej pracy dla nauczycieli przez prowadzenie dziennika w formie papierowej,
  6. Wizerunek szkoły nowoczesnej,
  7. Plusem dużym będzie dziennik ,który spełnia wymagania ochrony danych osobowych,


                                                                            MINUSY:

  1. Wszystkie wymagają komputera ,laptopa ,iPad-a czy innych urządzeń,
  2. Koszt wyposażenia w komputery i wyżej wymienione większości sal lekcyjnych,
  3. Dziennik i obsługa go wymaga kilkunastu godzin wdrożenia,
  4. Jeśli będą mało intuicyjne ,przejrzyste to nauczyciele wcześniej czy później przestaną z nich korzystać,
  5. Jeśli nie obejmą całego procesu edukacyjnego to możemy z nich zrezygnować (ceny zaoszczędzenia czasu przez nauczycieli),
  6. Jeżeli nie mają w menu informacji dla kontrolerów to mogą nie spełniać wymagań prawnych ochrony danych osobowych,



Jakie jest wasze zdanie na temat dzienników elektronicznych i doświadczenie z nimi ???

 
Picture
Powszechnie przyjęto, że Internet na uczelni jest rzeczą niezbędną w życiu każdego studenta. Niestety, będąc na paru wydziałach w tygodniu, wciąż napotykam problem w połączeniu się do studenckiej sieci Eduroam. Jest to albo słaby sygnał, albo wolne łącze, ale i niestety najczęściej – jego brak. Bardzo dobrze pamiętam jeszcze czasy, gdy Internet w domu posiadało niewielu, a jego najszybsza prędkość wynosiła 512kb/s. Dużo się od tamtego czasu u nas nie zmieniło, bo żeby połączyć się z siecią dalej niż 15 metrów od nadajnika, trzeba wykazać się dużą cierpliwością. Niejeden student zgodzi się ze mną, że sprawdzenie USOSa czy e-maila na uczelni jest niekiedy sprawą priorytetową. Ośmielę się stwierdzić, że uczelnia nie sprostała nowym wymaganiom i nie podejmuje żadnych kroków, by tę sytuację poprawić. O ile nie jest trudno pobrać i zainstalować odpowiedni program (ze strony UMK) i połączyć się z siecią, to jednak korzystanie z niego może już wywołać pewien kłopot. W miejscach ogólnodostępnych, tj. na korytarzach, salach wykładowych, w bibliotekach problemu nie ma – jest nawet największy zasięg wi-fi. Co jednak z resztą pomieszczeń, już nie mówiąc o miasteczku akademickim i o wydziałach znajdujących się poza nim? Czy będąc w XXI wieku, w czasach, gdy wszędzie reklamuje się bezprzewodowy i darmowy Internet, naprawdę powinien istnieć problem z korzystaniem z mobilnych urządzeń i surfowania w internecie? Dużo się nie trzeba zastanawiać – na żadnym poważnym uniwersytecie nie powinno być miejsca na tego typu sytuacje. Niestety na dzień dzisiejszy wygląda to zupełnie inaczej. Tym samym wielu studentów rezygnuje w przynoszenia laptopów na uczelnię, bo w praktyce nie mają one większego zastosowania..

A jak według Was wygląda wykorzystanie i potencjał sieci bezprzewodowej na Uniwersytecie? Zapraszamy tym samym do wypełnienia ankiety poświęconej temu tematowi.


 
Picture
Szkoły za oceanem stawiają na nowe technologie i rozdają swoim uczniom iPody. Wielka Brytania zapewnia dostęp do Internetu wszystkim uczniom. Pojawia się następujące pytanie : Czy taki sposób na nowoczesną edukację faktycznie się sprawdzi? W filmach science-fiction przyswajanie czegoś nowego odbywa w kilka sekund po "wtłoczeniu" do mózgu ucznia informacji. W rzeczywistości technologie pozwalające na kilkusekundowy kurs obsługi helikoptera przez internet nie istnieją. Jednak szkoły na całym świecie prowadzą programy mające na celu unowocześnienie systemu edukacji.

Czy lekcje informatyki są potrzebne?

Kiedyś za szkołę nowoczesną uważaną taką ,która posiada własną pracownię komputerową ,a dzieci uczęszczające do niej mogły przez godzinę w tygodniu uczyć się informatyki i obsługi komputerów oraz popularnych programów. Najnowocześniejsze (i często najbogatsze) szkoły wiedzą jednak, że nie o to chodzi. Zamiast prowadzić lekcje informatyki, wykorzystują internet i nowoczesne technologie podczas wszystkich zajęć. Najpopularniejszy sposób na unowocześnienie lekcji, to skorzystanie z interaktywnych tablic. Poza wyświetlaniem slajdów i animacji, można manipulować przedstawionymi grafikami za pomocą gestów. Takie rozwiązanie idealnie nadaje się do zachodzących w fizyce zjawisk. Poszerzona rzeczywistość przeniesie ucznia w sam środek ważnej bitwy.“Każdy uczeń i student powinien mieć tablet zamiast teczki” - stwierdził Waldemar Pawlak w wywiadzie opublikowanym przez “Rzeczpospolitą”.

Tablet to przenośny komputer przypominający górną część laptopa. Zwykle ma wymiary książki, waży mniej niż kilogram i pozwala na bezprzewodowy dostęp do Internetu. Wszystkie dane wprowadza się za pomocą dotykowego wyświetlacza, gdyż urządzenie nie ma prawdziwej klawiatury. 

Tylko czy faktycznie cena tabletu jest tak korzystna?



 
Picture
Na niejednym amerykańskim filmie dostrzec można rzesze studentów maszerujących dumnie na wykład z laptopem pod ręką. Widok ten nikogo w zasadzie dziś nie dziwi. Chyba już tylko nielicznych może zaskoczyć fakt, że statystycznie spora część studentów z kierunków ścisłych i technicznych zdecydowanie częściej wybiera laptopa do notowania i robienia różnych obliczeń niż ołówka i kartki. Elektroniczne zeszyty niemal na stałe wtopiły się w tło studenckiego życia, oferując prostszą, w tym tanią i szybką wymianę notatek i informacji. Do tego z możliwością surfowania po internecie o każdym czasie i miejscu można bardzo łatwo urozmaicić sobie nudny wykład. Laptop oferuje niekiedy szybsze, w tym nawet bezwzrokowe pisanie, co przy porównaniu ze zwykłym przepisywaniem tekstu z rzutnika można zaoszczędzić sporo czasu. Podobnie ma się z funkcją nagrywania dźwięku bądź obrazu – wykład na Zachodnich uczelniach można wysłuchać i obejrzeć nie wychodząc z domu, a przekazywane od wykładowcy informacje od razu sprawdzić w sieci. Jest jednak druga strona medalu. Powszechnie wiadomo, że ręczne pisanie o wiele bardziej ułatwia zapamiętywanie niż jego elektroniczny, mechaniczny zapis. Podobnie to wygląda z jego użytkowaniem – mało kto nie odważy się w trakcie półtoragodzinnych zajęć nie zajrzeć na facebooka czy sprawdzić maila. Ma to całkiem duże znaczenie przy naszej podzielności uwagi i zapamiętywaniu. Zaburza to także pewnego rodzaju relacje wykładowca a student. Laptop w pewnej mierze stoi pomiędzy tej relacji, zaburza właściwy kontakt z wykładowcą, już nie wspominając o innych studentach, których dźwięk naciskanych klawiszy może po prostu rozpraszać.

A jakie jest Wasze zdanie na temat użyteczności laptopów i innych urządzeń mobilnych na wykładzie? Podzielcie się uwagami w komentarzach. Zachęcam także do poświęcenia chwili uwagi ankiecie nt. korzystania z laptopa, wyniki opublikujemy wkrótce.
Poniższy filmik przedstawia (w dość humorystycznym tonie) potencjalną „ofiarę” wykładowcy, który nie toleruje laptopów na swoich zajęciach.



 
Picture
7 marca 2012 roku jest kolejnym dniem, który zapisał się na kartach historii nowych technologii. Chodzi dokładnie o premierę nowego tabletu od Apple - iPada nowej generacji, który od zeszłorocznej premiery drugiej wersji nie traci na popularności. Tym samym sposobem naszła mnie refleksja na polski odpowiednik wykorzystania nowych technologii w edukacji. Jeszcze tak z niespełna dwa lata temu część posłów zasiadająca dziś na najlepszych miejscach w Sejmie bardzo optymistycznie wyrażała się na temat wprowadzenia tego urządzenia do polskich szkół. Wychwalano jego pozytywy, możliwości, oczywiście przy jednoczesnym upowszechnieniu darmowego Internetu i oprogramowania. Głównie w celach edukacyjnych dla uczniów i studentów. Jak to u nas już bywa - na obietnicach się skończyło. Owszem, tablety do Polski zamówiono, ale trafiły one w ręce... posłów. Najdroższej generacji iPady nie trafią do uczniów, ponieważ z powodów oszczędnościowych i informacyjnych bardziej potrzebują ich polscy posłowie. Bardzo ochoczo na ten temat wypowiadał się sam wicepremier Waldemar Pawlak, który projekt ten uważa za pro-środowiskowy i wygodny. Podobnie zresztą wypowiadał się rok wcześniej, gdy pytany o reformę stwierdzał, że priorytetem nowego rządu jest wspieranie i kierowanie polskiej edukacji na wyższy poziom.
Dla porównania warto napisać, że w krajach zachodnich tablety i laptopy już na trwałe zapisały się w tamtejszym szkolnictwie, śmiało przy tym propagowane przez rząd, który potrzeby edukacji stawia wyżej nad wygodę i utrzymywanie biurokratycznego światka.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy wolicie tradycyjne środki zapisu zajęć, czy jednak lepiej byłoby korzystać z cyfrowych narzędzi?