Picture
Nie od dziś wiadomo, że dostęp do książek na studiach w czasie sesji bywa bardzo ograniczony. Zaliczenie egzaminów na wielu kierunkach humanistycznych wymaga przeczytania sporej ilości książek. Tradycyjny dostęp do literatury ogranicza najczęściej dostępność danej pozycji w bibliotekach miejskich bądź uniwersyteckich. Bywa to kłopotliwe, zwłaszcza, gdy potrzebnych książek jest zaledwie kilka na sporą liczbę studentów. I tu bardzo pomocne są elektroniczne wydania książek. Statystyki jednoznacznie pokazują, że z roku na rok przybywa coraz więcej wydawanych książek w formacie .pdf, a tym samym liczba chętnych do ich zakupu.

Od niedawna same biblioteki zachęcają do korzystania z elektronicznych wydań. Biblioteka Pedagogiczna w Toruniu prowadzi specjalną akcję zachęcającą do rejestrowania  i zapoznania się z nowym sposobem czytania książek.

Sam sposób ich korzystania nie musi ograniczać się tylko do poziomu komputera. Niezwykle łatwe i intuicyjne mogą okazać się specjalne czytniki e-booków, których wybór jest bardzo ogromny. Większość modeli oferuje pamięć, na której zmieścić się może od kilku do kilkunastu tysięcy plików! Niewielkie rozmiary czytnika sprawiają, że jest on idealny do podróży czy zabrania go na uczelnię. Jedną z poważniejszych wad e-booków może być wciąż mała liczba poszukiwanych pozycji i zbyt wysokie ceny. Trzeba także dodać, że nie zastąpi to tradycyjnego sposobu czytania bądź nauki. Jednak sposób ich znalezienia i czytania może zdecydowanie skrócić czas, przy jednocześnie prostej obsłudze i nieograniczonych możliwości przechowywania i korzystania z książek.


 
Picture
Nie trzeba przekonywać uczniów, że niemal każdy film prezentowany w klasie może okazać się ciekawszy od klasycznej formy prowadzenia zajęć. Tym bardziej jeśli jest to film edukacyjny bądź fabularny, który w mniejszym bądź większym stopniu przedstawia wartości, które związane są z tematem zajęć. Nawet gdy klasa nie posiada odpowiednich środków do realizacji tych celów (telewizor, magnetowid/odtwarzacz DVD), to wcale nie znaczy, że trzeba z tego zrezygnować. Historię wojenną, a nawet starożytną można przedstawić w bardziej przystępny sposób, zapraszając klasę do kina. Wiążę się to nie tylko z poszerzeniem wartości poznawczych ucznia, pokazaniu „nudnych wydarzeń” w ciekawszy sposób, ale zmuszaniem także do refleksji i samodzielnego poszerzenia wiedzy na przykładzie innych filmów. Filmy dokumentalne i historyczne są oczywistym przykładem, wystarczy wspomnieć głośny film Andrzeja Wajdy – „Katyń”, który po pochlebnych recenzjach emitowano także w rosyjskich telewizjach publicznych. Film ten, cieszący się ogromnym zainteresowaniem w większości szkół publicznych, miał najbardziej zwrócić uwagę na te wydarzenia, które do dziś wzbudzają wiele kontrowersji. Cel został jak najbardziej osiągnięty – wielu uczniów poznało prawdę, którą często licealiści bądź gimnazjaliści nie zdążyli przerobić na lekcjach.

        Wizualne środki dydaktyczne, bo do takich zaliczają się filmy, mają przede wszystkich wspierać metodykę pracy nauczyciela – słowem wstępu powinno być wyjaśnione w jakim celu oglądamy dany film i co ma nowego pokazać. Wnioski wyciągnięte z tego, w formie pogadanki, dyskusji powinny ułatwiać osiągnięcie zamierzonych celów zajęć. Odpowiednio dobrane środki dydaktyczne, w tym już sam tytuł i jego tematyka, oddziaływają na wyobraźnię ucznia, zmuszając go do refleksji i przeżycia tych wydarzeń oczyma bohaterów.
   
        Kształcący się obecnie pedagodzy w semestrze zimowym mieli co tydzień zapoznać się z jednym tytułem filmu nawiązującym do następnych zajęć z pedagogiki społecznej. Uważam, jak zapewne wielu innych, że taka forma przygotowania się do zajęć była o wiele ciekawsza niż konieczność przeczytania kilku tekstów, które w oderwany sposób przedstawiają ową rzeczywistość. Oczywiście żadna książka nie zastąpi filmu, jednak pokazanie realiów życia w slumsach (ubogich dzielnicach dużych miast, np. Rio de Janeiro w Brazylii) w pigułce za pomocą filmu „Miasto Boga” jest chyba najprostszą i zarazem najszybszą metodą.

        Podobnie może być w gimnazjum bądź liceum; o ile szkołę nie stać na odpowiednie przygotowanie laboratoriów do eksperymentów, to zakup telewizora bądź rzutnika i pokazanie eksperymentów chemicznych, okaże się bardziej interesujące. Żaden przedmiot nie musi być nudny, o ile zostanie pokazany w ciekawy, oryginalny sposób, a filmy w całej swojej prostocie tę rolę jak najbardziej spełniają.

Tym samym chciałbym zaprosić Was do dyskusji: czy zetknęliście się z taką formą prowadzenia zajęć? O ile były to ciekawe zajęcia, to na pewno pamiętacie w ramach czego oglądaliście dany film i jaki był jego tytuł - piszcie o tym w komentarzach. :)

 
Picture
7 marca 2012 roku jest kolejnym dniem, który zapisał się na kartach historii nowych technologii. Chodzi dokładnie o premierę nowego tabletu od Apple - iPada nowej generacji, który od zeszłorocznej premiery drugiej wersji nie traci na popularności. Tym samym sposobem naszła mnie refleksja na polski odpowiednik wykorzystania nowych technologii w edukacji. Jeszcze tak z niespełna dwa lata temu część posłów zasiadająca dziś na najlepszych miejscach w Sejmie bardzo optymistycznie wyrażała się na temat wprowadzenia tego urządzenia do polskich szkół. Wychwalano jego pozytywy, możliwości, oczywiście przy jednoczesnym upowszechnieniu darmowego Internetu i oprogramowania. Głównie w celach edukacyjnych dla uczniów i studentów. Jak to u nas już bywa - na obietnicach się skończyło. Owszem, tablety do Polski zamówiono, ale trafiły one w ręce... posłów. Najdroższej generacji iPady nie trafią do uczniów, ponieważ z powodów oszczędnościowych i informacyjnych bardziej potrzebują ich polscy posłowie. Bardzo ochoczo na ten temat wypowiadał się sam wicepremier Waldemar Pawlak, który projekt ten uważa za pro-środowiskowy i wygodny. Podobnie zresztą wypowiadał się rok wcześniej, gdy pytany o reformę stwierdzał, że priorytetem nowego rządu jest wspieranie i kierowanie polskiej edukacji na wyższy poziom.
Dla porównania warto napisać, że w krajach zachodnich tablety i laptopy już na trwałe zapisały się w tamtejszym szkolnictwie, śmiało przy tym propagowane przez rząd, który potrzeby edukacji stawia wyżej nad wygodę i utrzymywanie biurokratycznego światka.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy wolicie tradycyjne środki zapisu zajęć, czy jednak lepiej byłoby korzystać z cyfrowych narzędzi?